|
|
Ala Napiszę pokrótce o kobiecie mego życia - Ali Marcie Korolkiewicz, z domu Chałasińskich. Wiosna, 2007 (zdjęcie z komórki) Niedawno minęła 20 rocznica naszego ślubu. Ten nastąpił dokładnie w rok po naszym poznaniu się w Szczawnicy, dokąd zawiodła nas Opatrzność oraz obopólna miłość do gór. Jedna miłość zrodziła drugą. I trwa. Nie będę opisywał tu naszych dziejów - teraz chciałbym złożyć Ali podziękowanie za te lata, opowiedzieć trochę o Niej, zadumać się nad wspólnym życiem. Czas płynie szybko, Kamil, nasz syn, skończył już 18 lat. Był "spóźnionym dzieckiem", ponieważ urodził się gdy miałem 42 lata, a żona -
33 (bo poznaliśmy się późno - jaka szkoda...). Cudowne jest to, że pomimo różnych temperamentów (ja - spokojny, Ala - trochę raptus), mamy dużo wspólnych zainteresowań, podobne gusty, podobne podejście do wielu spraw. Jesteśmy podobni w wielu aspektach, chociaż w wielu się różnimy. Oboje jesteśmy idealistami, którzy nie pchają się na pierwszą linię czy to zawodowo, czy politycznie, czy towarzysko, ale - chociaż marząc - zadawalamy się tym, co mamy dziś. Jesteśmy silnie ze sobą związani, zawsze razem - w domu, w wakacje, z wizytami czy na zakupy... Marzy mi się, abyśmy mogli jeszcze bardziej przekuwać tę więź na wspólne czyny, urzeczywistniać dalej wspólne plany. Kim, jaka jest Ala? Mądrą kobietą o dużej intuicji i sercu. Kimś, kogo kocham bezwarunkowo, ale i za liczne przymioty. Potwierdza się reguła, że mądrość nie musi się wywodzić z wykształcenia
formalnego. Jej ciekawość świata pewnie najpełniej przejawiłaby się w podróżach, ale ta
nasza pasja bywa ograniczana przez możliwości materialne i czasowe. Pasją Ali są także
książki - czyta ich od lat bardzo dużo (przeciętnie jedną dziennie!). Stąd i erudycja.
Od paru lat dużo z nich dotyczy zdrowia, żywienia, rozwoju osobistego. W naszym
domu jest zawsze pełno różnych pism, broszur i ulotek na te tematy, kupujemy i
wypożyczmy sporo książek - czekają czasem w długiej kolejce pomimo szybkiego
czytania. Nie stroni od trudnych zagadnień filozofii, psychologii czy teorii
kultury. Z czasopism kobiecych uznaniem cieszą się "Zwierciadło" i "Pani" - ze
względu na sporo ciekawych tekstów psychologicznych - w przeciwieństwie do
bulwarowej papki większości tego rodzaju pism. Ala podziela moje zainteresowania
niezwykłościami i potencjałem człowieka - zatem czasem czyta "Czwarty wymiar"
(rzadziej czytany "Nieznany Świat" wydaje się jej trochę mroczny).
Prenumerowaliśmy przez lata także "Wegetariański świat" chociaż pózniej straciliśmy pełne przekonanie do tego kierunku. Przewijają się przez nasz dom także głównie pożyczane czasopisma polityczne, zwłaszcza te alternatywne/opozycyjne. Ulubioną rozrywką żony jest teatr, który zawsze traktujemy trochę odświętnie, chcemy by podobnie jak wszystkie inne wyjścia, był to to przyjemny przerywnik. Takim przerywnikiem są też obiady czy kolacje na mieście (przynajmniej raz w miesiącu), mimo że generalnie preferujemy kuchnię domową. Chodzimy też regularnie na wystawy. Czasem to inspiruje Alę w kierunku jakichś zmian w wystroju naszego mieszkania, marzą się jej to nowe meble, to lampy, to obrazy. Mamy na szczęście podobne gusty - ale wiele spraw zrealizuje się dopiero w naszym przyszłym domu. Inną pasją Ali jest architektura (jak my się zgadzamy!) - stąd nasze wspólne
dość częste spacery po dzielnicach, w których można coś ciekawego pod tym względem
zobaczyć, zwłaszcza rewiry willowe, gdzie szukamy inspiracji pod nasz przyszły
dom (takie marzenie). Oglądaliśmy wszystkie odcinki angielskiego serialu o budowaniu
niecodziennych domów i widzieliśmy w tym siebie. Podobnie, ciągnie nas przy każdej okazji w Polskę, by zobaczyć nowe miasta i
miejscowości, zamki i dworki, zabytki, muzea i ciekawostki. Każdego roku
wyjeżdżamy na wakacje i inne wypady celowo gdzie indziej, aby właśnie zobaczyć
coś nowego. Wreszcie, choć się może zdziwicie, Ala jest fanem... pięknych samochodów
(podobnie jak syn). Bo to też sztuka, piękno, rodzaj ubioru. Oczywiście - jak to kobieta - Ala lubi sklepy odzieżowe, pokazy mody, ma także satysfakcję gdy uda jej się coś fajnego kupić w second-handzie, lubi i potrafi ładnie się ubrać. Sądzę, że ma dużo strojów, chociaż nie wiem czy jakakolwiek kobieta by to powiedziała. Alicja nie jest typem businesswoman. Skromna, nie przebojowa, trochę nieśmiała, nie jest już "w kursie" biznesu czy spraw wymagających znajomości przepisów czy nowszych arkanów biurowych - mimo że wiele lat przepracowała w biurach, jest ekonomistką, kończyła stenotypię, zna języki. Od wielu lat nie pracuje, a teraz, po 50 trudno było by jej znaleźć pracę. Ale przecież i tak pracuje, bo prowadzi dom. Robi to dobrze, z zaangażowaniem, ze zmysłem ekonomii. Śmieje się z tych "dam", które "muszą" mieć służącą. Ma czas na dom i swoje lektury, chwali sobie ruch, gani gnuśność. Uważam, że nie musi pracować zawodowo (starcza nam na życie), chyba żeby bardzo chciała i byłaby to praca dająca satysfakcję (np. w jakiejś placówce kultury). Niestety nasz rynek pracy nie ceni wartości, raczej czystą efektywność i proste wykorzystanie pracownika do maksimum. Wspomniałem na początku o intuicji żony. Nie wiem czy jest to jakąś kolejna
sprawność umysłowa, może dar obserwacji? Była by dobrym detektywem (jej dedukcja
jest nieraz niesamowita), może pisarzem? Szczera do bólu, popełnia czasem nietakty. Gdy dzieje się to w naszym domu, gdy wybuchnie, to nie długo trzeba czekać, gdy (zawsze!) przeprosi i okaże serdeczność. Bo jest przyjacielem i dobrym człowiekiem. Ja, pomimo wewnętrznego optymizmu, jestem trochę mrukiem i osobnikiem często skrzywionym z powodu chorób i boleści, Ala - pomimo trudów życia, ukrytych żalów do losu (obiektywnie: zasługuje na więcej niż ma) i owych kobiecych nastrojów - jest pogodna i uczy nas tej pogody. Napisałem w 1999 r.:
Dla mnie Ala jest wciąż piękna, chociaż oczywiście lata robią swoje. Na końcu zamieszczam galeryjkę kilku zdjęć - szkoda że tak mało zachowało się tych wcześniejszych, oddających lepiej to piękno. Sama go raczej nie dostrzega, ale ja je wciąż widzę. Może to próżne, ale lubię się z Nią pokazać... Kocham Cię, Alu, i dziękuję za wszystko... Twój L. Zapraszam też do albumiku "My" grudzień 2007 |
|